Niechęć do nieznanych pokarmów pozwalała nam w toku ewolucji unikać toksycznych pokarmów. Kiedy jednak jedzenia jest pod dostatkiem, neofobia pokarmowa może utrudniać przestawienie się na zdrowszą dietę – mówi psycholog dr Klaudia Modlińska z Instytutu Psychologii PAN.
Inżynier Mamoń z filmu „Rejs” lubił tylko te piosenki, które już znał. „Jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę?” – pytał. Są osoby, które podobną niechęć żywią do pokarmów, z którymi nie są oswojone. A przez to preferują te potrawy, które już znają. Zjawisko to – neofobia pokarmowa – bywa problemem nie tylko wśród dzieci, które chciałyby żyć np. tylko pizzą i ciasteczkami, ale i wśród osób dorosłych, które choćby ze względów zdrowotnych muszą zmienić dietę.
ROZMIAR MENU ZMIENIA SIĘ Z WIEKIEM
„Są osoby, które nawet podczas wycieczki do Wietnamu będą jadły tylko pizzę i potrawy z McDonalda. A są takie, które zawsze wybierają z menu coś, czego jeszcze nigdy nie próbowały” – mówi psycholog dr Klaudia Modlińska z Instytutu Psychologii PAN, która bada biologiczne podstawy neofobii.
Wyjaśnia, że niechęć do nowych pokarmów to nie jest zjawisko zero-jedynkowe. „Każdy z nas ma jakiś poziom neofobii. A ten poziom może się zmieniać z wiekiem” – mówi. Niechęć do jedzenia nieznanych pokarmów najsilniejsza jest u dzieci między 2. a 6. rokiem życia. Wtedy niektóre z nich trudniej jest skłonić, by jadły coś innego, niż kilka ulubionych potraw. Neofobia nasilać się też może u osób starszych – i stać się przyczyną ich niedożywienia.
DIETA, W KTÓREJ KARMIMY SIĘ OBAWAMI
Niechęć do jedzenia nieznanych potraw może się stać problemem również dla osób, które muszą zmienić dietę. I tak np. osoby z cukrzycą, z chorobami wieńcowymi, chorobami wątroby, trzustki albo z dną moczanową dostają od lekarza zalecenie zmiany diety, ale często tego nie robią.
„Takie osoby bywają krytykowane za głupotę, niechęć, słabą wolę. A to może być właśnie kwestia neofobii pokarmowej: wolę jeść to, co znam, niż to, do czego zupełnie nie jestem przyzwyczajony” – mówi psycholog.
Jak wyjaśnia dr Modlińska, zmiana diety powinna polegać nie tylko na wykluczeniu pewnych produktów, ale na zastąpieniu ich przez inne. „Młode osoby, które przechodzą na wegetarianizm, przestają jeść mięso, ale jedzą tylko to, co jadły do tej pory: makaron, ser, kanapki. A wcale nie urozmaicają diety, aby uzupełnić składniki zawarte w mięsie. I zdarza się, że tyją. To też ma związek z neofobią pokarmową” – komentuje.
„Nie wystarczy więc tylko przemawiać do rozumu – tłumacząc, jak ważne są warzywa w diecie. Trzeba głębiej sięgnąć do mechanizmów psychologicznych” – komentuje.
POKONAĆ NIECHĘĆ
Jak pokonywać neofobię? Dr Modlińska mówi, że jednym ze sposobów jest ekspozycja na nowe produkty. Wyjaśnia, że jeśli np. dziecko obejrzy składniki, z których ma być zrobiona kanapka i samo ją sobie z nich przygotuje – będzie bardziej skłonne ją zjeść, niż gdy dostanie gotowe jedzenie. „A osobę dorosłą, aby oswoić z nowym jedzeniem, można zaprosić do udziału w warsztatach, podczas których pokazuje się, jak gotować nowe potrawy” – radzi.
Znaczenie ma też forma, w jakiej podane jest jedzenie. Jeśli ktoś lubi jeść hamburgery, to może być łatwiej skłonić go do jedzenia nieznanych mu warzyw, proponując burgery warzywne, niż np. zrobioną z tych samych warzyw sałatkę.
U dzieci zaś czasem może pomóc atrakcyjne nazwanie produktu. Np. jeśli dziecko chce jeść tylko „kotleciki”, to można je namówić do zjedzenia czegoś nowego, nazywając to właśnie „kotlecikiem”.
Aby wprowadzić nowy produkt do diety, można też stopniowo go dodawać do pokarmu. Na przykład marchewkę – zanim ją podamy dziecku – domieszać do mleka czy kaszki. A brokuł dodać najpierw do lubianego spaghetti, aby przestał być czymś zupełnie nowym. „Jeśli ktoś skojarzy warzywo ze smaczną potrawą, łatwiej będzie mu przekonać się, że warto je jeść” – tłumaczy.
NAWET WSZYSTKOŻERCY NIE JEDZĄ WSZYSTKIEGO
Dr Modlińska neofobię bada na przykładzie szczurów. „Szczury, tak jak i my, są wszystkożercami. Daje to nam przewagę ewolucyjną, bo bezpieczniej jest móc jeść z różnych źródeł, niż z jednego. Ale z drugiej strony sprowadza też zagrożenie, bo niektóre produkty, które zdają się być jadalne, są toksyczne. Musi być więc mechanizm kontroli tego, co spożywamy, abyśmy nie zjadali wszystkiego” – mówi. Tłumaczy, że z tego powodu wykształciła się neofobia pokarmowa. Pozwala z ostrożnością wprowadzać do diety nowe produkty i monitorować ich działanie na organizm.
„Teraz jednak pożywienia mamy aż nadto. Problem pojawia się, kiedy wejdziemy na ścieżkę jedzenia pokarmów, które są niezdrowe, albo których jemy tak dużo, że zastępują nam inne, zdrowe jedzenie. Wtedy neofobia stanowi problem” – komentuje psycholog.
NEOFOBIA WYSSANA Z MLEKIEM MATKI
Psycholog zaznacza, że neofobia – choć jest zaszyta gdzieś w genach – to na poziom związanej z nią niechęci do nieznanych pokarmów duży wpływ ma środowisko.
„Jeśli w ciąży matka ma bardziej urozmaicony jadłospis, to i dziecko będzie bardziej zachęcone do próbowania nowych pokarmów. To samo dotyczy okresu karmienia. Informacje o pożywieniu docierają do wód płodowych, znajdują się w oddechu matki, zapachu jej skóry, w mleku. Jeśli w rodzinie jest skłonność do jedzenia różnorodnych pokarmów, to dziecko będzie się inaczej zachowywać w późniejszym wieku, niż dziecko z rodziny, która jest restrykcyjna, jeśli chodzi o dietę” – mówi. I dodaje, że wnioski takie można wyciągnąć właśnie z jej badań na szczurach.
Rozmówczyni PAP tłumaczy, że na UW bierze teraz udział w kolejnych badaniach nad neofobią, skupiając się na „jedzeniu przyszłości”, m.in. owadach. „Badamy bariery psychologiczne, które sprawiają, że zwykle nie mamy ochoty zjadać owadów” – mówi. Zwraca uwagę, że odpowiedź nie jest oczywista: „przecież płat mięsa też nie jest czymś, co ładnie wygląda. A ludzie to jedzą…”.
PAP – Nauka w Polsce, Ludwika Tomala