Beztroska, spokój, krótko mówiąc pełen relaks – tak powinny wyglądać wakacje. Niestety zdarza się, że wypoczynek coś nam zakłóca. Co robić, gdy przydarzy nam się oparzenie słoneczne? Jak rozpoznać udar? Jak poradzić sobie z zatruciem pokarmowym? Jak postępować po ukąszeniu przez pszczołę, a jak wtedy, gdy znajdziemy u siebie kleszcza? Warto odświeżyć swoją wiedzę na ten temat, dlatego między innymi na te pytania odpowiadamy razem z lekarzem.
Nie chwal dnia przed zachodem
Wakacyjne słońce może być niebezpieczne zarówno dla naszej skóry, jak i całego organizmu – o tym jednak nieco później. Zacznijmy od tego, że nadmierne wystawianie się na oddziaływanie promieni słonecznych może doprowadzić do oparzeń. Objawy są widoczne dopiero po kilku godzinach i zwykle zauważamy je wieczorem.
– Słońce najczęściej wywołuje oparzenia stopnia I i II. Te pierwsze dotyczą wyłącznie naskórka, który staje się zaczerwieniony i obrzmiały, ale objawy te zazwyczaj ustępują już po kilku dniach. II stopień obejmuje już nie tylko naskórek, ale i skórę właściwą. Pojawiają się bolesne pęcherze, które mogą goić się nawet kilka tygodni. Niekiedy także mdłości, bóle i zawroty głowy czy wymioty – tłumaczy dr Piotr Łukiewicz, specjalista medycyny ratunkowej w Szpitalu Medicover.
Co przyniesie w takich okolicznościach ulgę? Skórę najlepiej przemyć letnią (nie zimną) wodą i zastosować na nią chłodny okład.
Ponieważ po oparzeniu bardzo szybko traci ona wodę, warto też zadbać o jej nawilżanie. Pamiętajmy, że jeśli pojawią się bąble, nie powinno się ich przebijać czy rozdrapywać, bo to może doprowadzić do zakażenia. Pęcherze są delikatne i tworzą naturalny opatrunek. W pierwszej fazie nie należy ich zdejmować, a najlepiej poczekać, aż zawarty w nich płyn sam się wchłonie.
Jasne jak słońce
Jeśli nie będziemy się właściwie chronić przed słońcem, możemy doprowadzić do nieprzyjemnego oparzenia, ale również do bardzo niebezpiecznego udaru cieplnego. Grozi on nie tylko plażowiczom, ale też na przykład osobom wędrującym po górach, a nawet tym przebywającym na pełnym słońcu w miastach. Szczególne ryzyko dotyczy ludzi starszych i dzieci. Jak dochodzi do udaru cieplnego?
– Wysoka temperatura powietrza sprawia, że naczynia krwionośne w ciele się rozszerzają, co przyśpiesza krążenie i wzmaga wydzielanie potu. W ten sposób organizm radzi sobie z nadmiarem ciepła, ale jednocześnie traci wodę oraz sole mineralne. Jeśli nie uzupełniamy płynów, dochodzi do odwodnienia i nadmiernej utraty elektrolitów. Praca gruczołów potowych zostaje zahamowana, a temperatura ciała niebezpiecznie rośnie, bo oddawanie jego ciepła staje się utrudnione albo wręcz niemożliwe – tłumaczy dr Piotr Łukiewicz.
W efekcie człowiek jest osłabiony i apatyczny, jego skóra staje się gorąca i zaczerwieniona, pojawiają się dreszcze, bóle i zawroty głowy, nudności, wymioty, a nawet dochodzi do utraty przytomności. Jeśli zaobserwujemy u kogoś takie objawy, należy zasięgnąć porady lekarskiej. W zależności od stanu pacjenta wzywamy karetkę lub udajemy się samodzielnie do lekarza. Zapewniamy poszkodowanemu zacienione miejsce, wykonujemy chłodne okłady na głowę, klatkę piersiową i uda, a jeśli jest przytomny – podajemy mu wodę (w dużej ilości, ale niewielkimi porcjami).
Do rany przyłóż
Różnego rodzaju skaleczenia i otarcia skóry to wakacyjne kontuzje, o które nietrudno. Nawet jeśli są niewielkie i powierzchniowe, a tym samym nie stanowią poważnego zagrożenia dla zdrowia, najlepiej zając się nimi od razu. Jeżeli wypadek zdarzył się na piasku albo żwirze, najpierw dokładnie oczyszczamy ranę przemywając ją pod bieżącą wodą, a następnie zranioną skórę dezynfekujemy dostępnymi w aptekach preparatami – te nowoczesne działają w ten sposób, że po nałożeniu wysychają niszcząc drobnoustroje (należy więc je pozostawić do wyschnięcia). Jeśli nie występuje krwawienie, nie musimy zakładać na ranę opatrunku, bo odkryta będzie się szybciej goić.
– Przez kolejne dni należy bacznie obserwować skaleczone miejsce, a jeśli pojawi się obrzęk, zaczerwienienie czy wyciek ropnego płynu, wybrać się do lekarza, bo w przypadku kontaktu z ziemią czy brudną wodą konieczne może być podanie szczepionki przeciwtężcowej czy antybiotyku – mówi dr Piotr Łukiewicz. – Do szpitala należy udać się także wtedy, gdy mimo zastosowania ucisku rana krwawi, jest głęboka bądź nie potrafimy jej samodzielnie oczyścić – dodaje.
Żądlą, kąsają i gryzą
Urlop mogą skutecznie zakłócić nam również między innymi osy i pszczoły. Owady te atakują przede wszystkim w sytuacjach, które odczytują jako zagrożenie, a więc na przykład gdy zostaną przez nas przez nieuwagę przyciśnięte bądź trafią do naszych naturalnych otworów, przykładowo do jamy ustnej. Dlatego by zminimalizować ryzyko bliskiego kontaktu z nimi, sprawdzajmy, czy przykładowo na ławce, na której chcemy usiąść albo na poręczy, którą chcemy chwycić, nie siedzi jakiś owad. Pamiętajmy też o tym, by w szczególności latem nie pić z wcześniej otwartych puszek czy kartoników z napojami, bo pszczoła czy osa mogła tam wpaść.
Co robić, jeśli mimo to dojdzie do tak zwanego użądlenia? Jeżeli w skórze zostało żądło, bardzo ostrożnie je usuńmy (najlepiej będzie posłużyć się pęsetą), a następnie zdezynfekujmy miejsce zranienia i zastosujmy zimny kompres. Obserwujmy też reakcję organizmu na całe zdarzenie. W zależności od tego, czy jest ona ograniczona do okolicy użądlenia czy też objawy dotyczą całego organizmu, postępowanie powinno przebiegać różnie. Jeśli poszkodowana osoba jest uczulona na użądlenia, zauważymy u niej trudności z oddychaniem, duszności, przyśpieszenie pracy serca, a do tego pocenie się czy zaczerwienienie skóry twarzy, obrzęk ust, języka czy trudności w mówieniu, natychmiast wezwijmy pogotowie. W takich przypadkach może bowiem dojść do wstrząsu anafilaktycznego. Podobnie jeżeli do użądlenia osy albo pszczoły doszło wewnątrz jamy ustnej – niezwłocznie zacznijmy pić zimne napoje bądź ssać kostki lodu i od razu udajmy się do lekarza.
Uważajmy w lasach
Czujność zachowajmy także przy wycieczkach do lasu i spacerach po miejskich parkach – tam możemy bowiem spotkać się z jeszcze innym nieprzyjemnym intruzem, czyli kleszczem. – Po powrocie do domu zawsze dokładnie obejrzyjmy swoje ciało, a jeśli zauważymy tego pajęczaka wczepionego w skórę, jak najszybciej go usuńmy. W tym celu najlepiej posłużyć się pęsetą, chwytając kleszcza tuż przy skórze i – co bardzo ważne – wyciągając go w całości, razem z jego głową, a następnie przemyć to miejsce środkiem odkażającym – podpowiada dr Piotr Łukiewicz ze Szpitala Medicover. Jeżeli nie wiemy, jak się do tego zabrać, najlepiej skorzystać z porady personelu medycznego. Na wizytę lekarską trzeba umówić się, jeśli udało nam się tego intruza wyciągnąć samodzielnie, ale na skórze pojawił się rumień.
Żołądkowe rewolucje
Wakacyjny czas zachęca do próbowania przeróżnych przysmaków, jednak przy ich testowaniu trzeba zachować ostrożność, by nie narazić się na nieprzyjemne zatrucie pokarmowe.
– Najczęściej wiążemy je ze zjedzeniem czegoś nieświeżego, ale powodów wystąpienia żołądkowych sensacji może być więcej. Czasem wystarczy na przykład zjedzenie nieumytego owocu czy wypicie napoju z kostkami lodu zrobionymi z nieprzegotowanej wody – mówi dr Piotr Łukiewicz.
Na efekty nie trzeba długo czekać – już po kilku godzinach pojawiają się bóle brzucha, biegunka, nudności i wymioty.
Większość tych uciążliwych dolegliwości ustępuje po kilkunastu godzinach, ale rozwolnienie może utrzymywać się kilka dni i oznaczać nawet kilkanaście wizyt w toalecie w ciągu doby. To nie tylko nieprzyjemne, ale i potencjalnie niebezpieczne dla zdrowia, bo w ten sposób tracimy dużo wody i w bardzo krótkim czasie możemy się odwodnić. Dlatego zmagając się z biegunką nie wolno zapomnieć o uzupełnianiu płynów i elektrolitów. Poza tym warto zastosować lekkostrawną dietę i środki z domowej apteczki, na przykład węgiel leczniczy.
Źródło: Newseria.pl
Redakcja GP, fot.: pixabay