Zimowe warunki nie sprzyjają naszej cerze. Zimno, wietrznie, mało słońca – skóra naszej twarzy łatwo się wysusza, podrażnia, a w skrajnych przypadkach ulega odmrożeniu albo… nadmiernemu opaleniu. Kilka podstawowych zasad pomoże Wam zadbać o twarz zimową porą.
Nawilżenie od środka
To podstawa pielęgnacji skóry. Podczas chłodnych dni nasze pragnienie się zmniejsza i zapominamy o uzupełnianiu płynów. Tymczasem nasz organizm tak samo potrzebuje nawodnienia jak zawsze. Dodatkowo, jeśli wybieramy się na narty czy snowboard, wysiłek fizyczny sprawi, że będziemy się pocić i dodatkowa porcja płynów będzie niezbędna dla naszego dobrego samopoczucia.
Co pić? Chłodne dni nie sprzyjają sięganiu po zimną kranówkę, dlatego wybierajmy ciepłe lub gorące napoje. Może to być oczywiście zwykła, przegotowana woda, do której dla smaku możemy dodać plaster cytryny czy pomarańczy.
Jeśli chcemy się rozgrzać, zalejmy wrzątkiem kilka cienkich plastrów imbiru. Na dłuższy spacer lub na stok zabierajmy termos lub butelkę termiczną z napojem rozgrzewającym (plasterki imbiru i kurkumy zalane wrzątkiem, po lekkim ostygnięciu można dodać trochę miodu i soku z cytryny).
Ochrona z zewnątrz
Tak samo ważne jest zabezpieczenie naszej twarzy przed warunkami atmosferycznymi z zewnątrz. Możemy oczywiście sięgnąć po gotowy krem do twarzy. Ważne, aby nie zawierał w składzie wody. Jeżeli wybieramy się w wysokie góry, koniecznie sprawdźmy, czy krem ma filtr przeciwsłoneczny, ponieważ słońce bywa bezlitosne dla narciarskich nosów.
Własny krem
Podstawowy krem do twarzy na zimową porę można też przygotować samemu w domu! Naturalne kosmetyki, które robimy w domu samodzielnie, są dla mnie najlepszą formą pielęgnacji. Dla mnie podstawą zimowej ochrony jest masło shea, którego używamy w czystej postaci. Wiem jednak, że jest ono problematyczne w rozprowadzaniu po twarzy, zwłaszcza gdy chcemy zrobić to szybko. Dlatego można je zmieszać z olejem kokosowym.
Składniki:
- 2 łyżki masła shea nierafinowanego, ekologicznego (np. Esent),
- 1 łyżka oleju kokosowego nierafinowanego, ekologicznego (np. Bio Planete)
- Opcjonalnie można zastąpić olej kokosowy olejem ze słodkich migdałów (np. Esent), który również jest mocno nawilżający. Niektórzy lepiej reagują na olej z migdałów niż olej kokosowy.
- Wykonanie:Olej kokosowy w temperaturze około 24°C staje się płynny, jednak masło shea może być gęste. Jeśli Wasze składniki są w postaci stałej, przełóżcie je do czystego, wyparzonego słoika i wstawcie do kąpieli wodnej (czyli do garnuszka z wodą, postawionego na kuchence). Podgrzewajcie powoli, aż staną się płynne (ale nie zagotowujcie ich!) i zmieszajcie.Polecam zrobić niewielką ilość kremu, aby zużyć ją w ciągu kilku dni. Trzymanie go w lodówce przedłuży jego trwałość, jednak schłodzony będzie się trudno rozprowadzał.
Tak czy inaczej, polecam nie smarować się kremem w ostatnim momencie przed wyjściem, pozwólmy kosmetykowi nieco się wchłonąć.
Po powrocie do domu zmyjcie krem delikatnym płynem do demakijażu, najlepiej za pomocą wielorazowych płatków kosmetycznych, np. Soft Moon. Taki krem do twarzy jest tłusty i skóra ciężej w nim oddycha, dlatego jeśli go już nie potrzebujecie, pozwólcie skórze na odrobinę oddechu.
Na koniec, jeśli zostajecie w domu, nałóżcie krem, którego używacie na co dzień, a który działa na Waszą skórę odżywczo i nawilżająco.
Tekst pochodzi z bloga: https://www.drogeria-ekologiczna.pl/
Grey, fot.: pixabay